Koncert będzie wyjątkową okazją do spotkania z prawdziwymi wirtuozami gatunku znanego jako poezja śpiewana – Robertem Marcinkowskim, Grzegorzem Śmiałowskim i Marco Trimboli. Kunsztowne połączenie słowa i muzyki wybrzmi w niecodziennych aranżacjach zespołu „Bez zobowiązań”.
Ścieżki Roberta i Grzegorza zetknęły się w 1995 roku w chatce na Niemcowej w Beskidzie Sądeckim i jak do tej pory nierozerwalnie przeplatają się muzycznie, tworząc nieformalną grupę "Bez Zobowiązań". W 2004 roku nagrali płytę Szałosolot z towarzyszeniem innych muzyków, łącznie w siedmioosobowym składzie. W 2014 roku dołączył do nich Marco, który od razu zdobył sympatię publiczności. Obecnie zespół wydał nową płytę Greeland Song, której utwory będzie można usłyszeć na najbliższym koncercie.
Robert Marcinkowski – krakowski architekt i nauczyciel akademicki, przekazujący z pasją wiedzę studentom by jak lubi mawiać niedaleko padał strop od ściany:). Poeta, fotograf, muzyk. Ma w dorobku sporo prezentacji autorskich, głównie poetycko-plastyczno-muzycznych, lecz także wystawy rysunków i fotografii. W bluesach i bosanovach czuje się jak ryba w wodzie. Jak mało kto potrafi ująć świat w słowa i muzykę. Gdy nie przekazuje wiedzy budowlanej – chętnie podróżuje. Jego obserwacje świata zaowocowały powstaniem kilku tomów wierszy i kilkudziesięciu piosenek. Czynnie działa w kilku środowiskach poetyckich.
Grzegorz Śmiałowski – pochodzący z Rzeszowa, pasjonat i miłośnik gór, oddany im bezgranicznie. W 2005 roku wybrał Bieszczady by tam żyć. Czy w Bieszczadach zakochany? Nie tylko. Także w innych górach. Dlaczego jednak Bieszczady? Bo nie da się żyć wszędzie naraz a one miały to coś. Dziś po tylu latach, zważywszy na rozwój i komercjalizację tego miejsca jest to trudna miłość ale chyba jednak miłość. By móc tu żyć wybrał dość oryginalny sposób – ochronę granic. Talentów pisarskich mu poskąpiono ale mmm muzycznie – sporo osób wie, że coś niecoś mu czasem wychodzi i to nie z tego ani z owego, a na gitarze.
Marco Trimboli – inicjator postania płyty „GRELLAND SONG”. Jak samo nazwisko sugeruje – autentyczny Włoch ze słonecznej Italii:) Człowiek niezwykle pogodny i pozytywny. Perkusista, który umiejętności swe szlifował w Krakowskiej Szkole Jazzu i występuje z kilkoma zespołami na różnych scenach muzycznych. Zapalony miłośnik wędrówek rowerowych i górskich. Pewnego dnia serce skradła mu córka Roberta, Ula – i dziś Marco ma dwie ojczyzny. Na stałe mieszka w Krakowie zajmując się oprócz grania, podtrzymywaniem istnienia międzynarodowych korporacji, oraz nauczaniem języków obcych.
Przybywajcie!
|