Jest wojna. Armia sprzymierzona polskich galerii i kuratorów pod dowództwem artystki, Izabeli Chamczyk, wyprawia się na drugą bitwę. Tym razem – po wrocławskiej galerii Arttrakt – polem walki stanie się krakowska Szara Kamienica (Rynek Główny 6). A celem będzie zdobycie zaufania.
Strategia działań Izabeli Chamczyk jest prosta: w ciągu roku czeka nas 12 wystaw w 12 różnych miastach. Za każdym razem działa spontanicznie – napada na galerię, nagabuje, opowiada o „Wojnie dwunastomiesięcznej”. I chce wystawy. Nie kryje się z tym, nie kryguje. Mówi wprost. Bo ta wojna przynieść musi wiele ofiar: niewinność artystyczną, hipokryzję twórców, dwulicowość rynku sztuki. To także walka z obrazem, materią malarską, dwuwymiarowością dzieła. To wreszcie pokonywanie samej siebie, własnych ograniczeń twórczych, artystycznych przyzwyczajeń. Ale po kolei.
Izabela Chamczyk walcząc o zaufanie obnaża hipokryzję, kryjącą się pod „szlachetnym niezdecydowaniem” i „dobrze urodzoną niewiedzą”. „Zaproponowali mi wystawę, choć nie zabiegałem”, „dali salę, choć nie wiem, czy to dobrze”, „galeria taka a taka, ale nie wiem, czy to dobry adres”, „znalazłem się w rankingu, ale zestawił go mój znajomy” – to standardowe deklaracje, jakie usłyszeć można z ust artystów. Nie wypada powiedzieć przecież „jestem dobry, chcieli właśnie mnie”. Pewność siebie w środowisku artystycznym to wada, nie zaleta. Izabela Chamczyk zrywa więc maski, wyrywa z bierności. Pokazuje, że pasywna postawa, tak typowa w środowisku twórców, przyczajone wyczekiwanie z nadzieją na wystawę, się nie sprawdza. Trzeba ruszyć z okopów niemocy. Subtelne aluzje nie mają szans w zderzeniu z polem minowym rynku sztuki. Zamiast tego chce szeroko pojętej szczerości.
Ale jej walka toczy się na niejednym polu. To także bitwa przeciw ograniczeniom, jakie narzuca obraz. Chce ruszyć z miejsca, nie zamykać się w jednym polu działania, jakim jest performance. Bezszelestnie przekracza granicę kolejnych mediów. A przy tym próbuje nas zwrócić twarzą do obrazu. W dobie wizualnego chaosu, zmasowanego natarcia mediów pełnych zdjęć chce zaznaczyć jego rolę i wagę.
I mierzy się z dwuwymiarowością obrazu. Jako broń wykorzystuje projekty „Unicestwienie” i „Żywe portrety”. To próby skonfrontowania tradycyjnego malarstwa z działaniem performance czy projekcjami video. Za każdym razem to próba ożywienia obrazów, wypuszczenia ich z ciasnych ram. Dlatego każdą wystawę dopełnia performance Izabeli Chamczyk, swoista „gra na wytrwałość”. Kto zwycięży – artystka, publiczność, sztuka? Przekonajcie się w Szarej Kamienicy.
Łukasz Gazur, „Dziennik Polski”
|